Uważałam ją za geniusza, sensualną, niemal w każdej roli jakby debiutującą aktorkę, mistrzynię subtelnego wyrazu, nadawania roli prawie naturalistycznych cech. Miała, w moim odczuciu to coś, czego brakuje i czego widz nie uświadczy w wielu postaciach Hollywood. Charyzmę i niesamowitą autentyczność bycia.
Do czasu.
Przeczytałam ostatnio, że ta kobieta, mając tak wysublimowany background rodzinno-zawodowy potrafi dokonać wyboru, którego nie rozumiem i nie uważam za słuszny.
Jest propagatorką stylu życia i członkinią Kościoła Scjentologicznego.
Oby to się źle dla niej nie skończyło...
Dodatkowo wyczytałam, że jej krytyce nie umknął osławiony już niechlubnie występ Lany Del Rey w amerykańskim show pt. 'Saturday Night Live' prowadzonym przez Daniela Radcliffe'a. Aktorka podobno ma również do czynienia z muzyką, dlatego nie jest jej obojętny ruch w tej branży. Pytam tylko 'po jaką cholerę krytykować stres? tremę? jednorazowe powinięcie się nogi?'
Krytyce tak na prawdę podlega wszystko, co jest powiedziane lub pokazane publicznie. Decydując się na pracę w Show Biznesie czy inną działalność publiczną należy liczyć się krytyką - społeczeństwo ma prawo wypowiedzieć głośno swoje zdanie na temat czegoś co jest wystawione publicznie. Tym nas karmią, mamy prawo to pochwalić lub potępić. Jeśli ktoś sobie z tym nie radzi to radzę wybrać inną drogę kariery. Co do kościoła scjentologicznego, każdy ma swój mózg i wolny wybór. Każdy ma prawo wierzyć w coś co jest mu bliskie - a Ty, która tak jesteś przeciwna krytyce, aby nie być gołosłowną, powinnaś zostawić to w spokoju.
Widzisz różnicę pomiędzy jednym performance'm, a stylem życia?
Krytyka wystąpienia w dodatku ze strony osoby starszej jest niewspółmierna wobec krytyki działalności sekty, która mimo haseł o bezinteresowności niszczy ludzkie życie.
A pani Lewis być może powinna na przyszłość zastanowić się, zanim wyda osąd, który może rzutować na odbiór artysty. Każdy kiedyś stawia pierwsze kroki.
http://www.wprost.pl/ar/419614/Niebezpieczna-scjentologia-Wyznania-bylej-czlonki ni-sekty/
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,14262697,Jenna_Miscavige_Hill ___pierwsza_czlonkini_Sea_Org_.html
Jak widać ciężko zostawić w spokoju, gdy aktorka pcha się w tak odrażającą sektę... Szkoda jej po prostu.
"Dzień w szkole scjentologów zaczynał się od musztry. Spóźnialskim wylewano kubeł zimnej wody na głowę. Za cięższe przewinienia odsyłano do Jednostki Prac Ciężkich, gdzie najlżejszym zajęciem było kopanie rowów i kanałów melioracyjnych."
Bardzo Jej współczuję. Mam nadzieję, że w porę się opamięta, choć podobno bradzo trudno jest odejść z tej sekty.