Scena walki pomiędzy jedną i drugą Lupitą jak dla mnie przejdzie do historii. Zgranie z muzyką i cała ta niepokojąca atmosfera, dla mnie mistrzostwo. Oscar dla Lupity.
Wg mnie cała kreacja Lupity nadaje się przynajmniej na nominację, jakoś nigdy nie przemawiała do mnie aktorsko, zawsze uważałam że Oscar za zniewolonego jej się nie należał itp. ale tutaj jak dla mnie była cudowna. A o tej scenie myślę do tej pory, była jedną z najlepszych w całym filmie.
Potwierdzam, żenada. Dp tego luniz na instrumentach w tle. Słabe to to, ja zacząłem się śmiać, zero zaskoczenia czy emocji towarzyszących oglądaniu horroru.
Scena wspaniała. Przypomina podobną z końcówki "Anihilacji". Sam mam problem która lepsza, ale chyba postawię na tę z 'Us".
Muzyka w tej scenie to zagrana w wolnym tempie i przy uzyciu instrumentow smyczkowych melodia z utworu Luniz - "I got 5 on it", tego samego ktory rodzinka spiewala w samochodzie jadac na plaze.
I tak sie zastanawiam, czy uzycie tego utworu kilka razy bylo przypadkiem, czy w tekscie nie ma jakis wskazowek do interpretacji.
Uderzające jest jeszcze jak w tej wersji melodia nie ma swojego rytmu. Rytm cały czas się zmienia, przyspiesza, spowalnia. Może to jakoś wiąże się z filmowymi klonami, którzy niby robią to samo co ludzie na powierzchni, a jednak nie do końca są to te same czynności, albo z jakąś dualnością i zerwaniem z dotychczasowym porządkiem.
Jakie to było głupie, że ci ludzie pod ziemią robią to samo co ci na powierzchni... Wtedy cały film się dla mnie rozpadł, a szkoda, bo do tego momentu był naprawdę sensowny.
Podziemny świat klonów jest sensowny, ale podziemny świat klonów robiących to samo co my - już nie jest. A poza tym wszyscy zdrowi?
Tak, bo podziemny świat klonów opiera się na pewnej teorii spiskowej, więc to było ciekawe i ładne nawiązanie do niej, natomiast to, że klony robią dokładnie to co ludzie na górze, nie ma żadnego sensu. Wiem jednak, że na to wszystko nie można patrzeć dosłownie, bo dojdzie się do niewygodnych pytań, na przykład dlaczego dziewczynka spotkana w pokoju z lustrami jest dokładnie tak samo ubrana jak ta, która tam weszła? Skąd ma te ubrania? Szyją je tam na dole? Nawet spinki we włosach ma takie same. Na wszystko więc trzeba patrzeć jedynie jak na pewnego rodzaju symbole.
Ale przecież wyraźnie zaznaczone było, że ciało można sklonować, ale duszy nie i się dzieli, dlatego klony odwzorowywały ruchy swoich pierwowzorów mimowolnie.
A co do ciuchów to nie była ubrana tak samo, a podobnie i to też jest wyraźnie zaznaczone. Skąd brali ciuchy? A no pewnie stąd co wszystko. Jacyś naukowcy się przecież nimi zajmowali do czasu.
"A co do ciuchów to nie była ubrana tak samo, a podobnie i to też jest wyraźnie zaznaczone." Gdzie było to zaznaczone? Główna bohaterka opowiadała, że spotkała dziewczynkę idealnie tak samo wyglądającą jak ona - tak samo ubrana, uczesana. Dlatego też, jeśli dobrze to zrozumiałam, dziewczynka mogła zająć miejsce głównej bohaterki i nikt się nie zorientował.
Miała ubrania podobne, wyraźnie operator pokazał to w kilku zbliżeniach. Koszulka z klipu thriller miała nabazgrane tylko kształty oryginalnego nadruku. Jest też wyraźna scena, jak sklonowana dziewczynka rozbiera młodą Adelaide i zakłada jej ciuchy.
Nie dosyć że jest tak samo ubrana to jest scena, w której dziewczynka się za nią przebiera, na dole. Film ma masę baboli jest średni, a do tego od drugiej sceny znamy zakończenie. Bez sensu.
Jak dla mnie to opowieść o mrocznej stronie duszy. Oczywiście pomysł, że pod ziemią w tunelach trzyma się klony jest nieco poroniony, dlatego bardziej będę to rozpatrywał w kategoriach tego, że każdy posiada jakieś swoje ciemne alter ego
tak dokładnie ,to wszystko wyszło takie nie jakie z duża ilością pytań i jeszcze na sam koniec to gdy już odjeżdżali a ona kierował te jej wspomnienia takie nie logiczne i sprzeczne