Tak jak nie płaczę na filmach, tak pod koniec - gdy chłopcy żegnali Keatinga - łzy same popłynęły...
No ja myślę że osoby które nie beczały stanowiły mniejszość. "Kapitanie, mój kapitanie " Nie wyobrażam sobie innego aktora do tej roli. Robbin do tego się urodził
Ja oglądałem niedługo po premierze w szkole średniej na telewizorze jeszcze z kasety vhs. Nie wypadało płakać wśród kumpli ale gardło miałem maksymalnie ściśnięte a łzy się cisnęły na maksa. Zapanowała cisza w klasie i wyrwała się koleżanka "ale głupi, po co włażą na ławki"... czyli jak widać film nie dla wszystkich ;)
Koleżanka nieźle pojechała, ale jak zauważyłeś, film nie jest dla każdego, trzeba go rozumieć, chyba takim dowodem na to jest to kto płakał bądź wzruszyła go ostatnia scena :)
Nie. Nie trzeba go zrozumieć. Trzeba go poczuć. To, co czułem, kiedy oglądałem ten film... Nie potrafię wyrazić tego słowami.
Może koleżanka po prostu też wstydziła się tego że chce jej się płakać i chciała pokazać że ma na to wywalone itd.?( wiem że pisałeś to 7 lat temu)
Najlepsza scena, ukazuje też jaką przemianę przeszli chłopcy, najbardziej według mnie właśnie Todd Anderson :)
Oh Captain, my Captain...to jest piękne.
https://www.youtube.com/watch?v=j64SctPKmqk