Z b.dobrej ksiązki zrobił dobry film . Poprzekręcał pewne fakty . Mikeal nie wkradł się do domu nazisty brata Henrika . Do Martina został zwabiony światłem w otwartym garażu . Na poczatku filmu też był poważny błąd ale już nie pamietam jaki .
Aktor grający Mikeala kompletnie nie pasuje . U Lisabeth zgadzały się chociaż piersi (małe). Erika także była opisywana jako ładniejsza . Ta mi wyglada na kobiete przed 50 .
Zgadzam się z tą opinią. Też czytałam książkę i jestem rozczarowana ekranizacją. Źle połączyli Lisabeth i Mikaela ; D Inaczej zaczęli współpracować. To prawda, że ona szpiegowała i wiele razy włamała mu się do komputera, ale ona nie wysłała do niego wiadomości, tylko on poprosił tego prawnika o wsparcie w dochodzeniu. Powiedział, że potrzebuje dobrego researchera. Wtedy adwokat wygadał się, że najpierw zebrali wiadomości o Mikaelu. Końcówka też do bani, bo Lisabeth odwiedzała swoją matkę. Może nie za często, ale jednak. A tak wgl to Anita Vanger w książce żyła, a tu ją uśmiercili. Ja rozumiem, że filmy różnią się od książek, ale żeby zrobić taką przeróbke to trzeba być idiotą.
Idiotką,to Ty jesteś ,Madzia,rozczarowaną,że by świetny film ocenić na jeden,bo coś Ci się z książką nie zgadzało ...dziewczyno wyluzuj
Obrażanie jest poniżej poziomu. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Tyle w temacie
Masz skalę ocen ,swoje zdanie,rozumiem,ale to nie zmienia faktu,że jesteś idiotką,to nie jest film na 1,a wszystkie "Igrzyska" oceniłaś na 10....książka super ,film już nie no to 1,dziewczyno wyluzuj.
Nie odebrała tego jako komplement? to dorzucę "słodką",tak naprawdę ŻADEN film nie zasługuje na 1 ,jak i niewiele na 10,ale żeby od razu reżysera,od idiotów...patrz powyżej
Oj, jednak można ocenić po tym co zaprezentowałaś. Gnioty jak igrzyska oceniasz na 10 a znakomity film na 1 a twórców nazywasz idiotami. Nie istnieje film, w którym książka zostałaby zekranizowana w 100% wiernie, a cała historia opowiedziana ze szczegółami. Wystawianie tak skrajnej opinii jest infantylne, szmira dla dzieci na dyszkę a to na 1. Wiesz, że po drodze masz jeszcze 8 gwiazdek?
Ale ty zdaje się pomyliłaś ocenę filmu z oceną jakości ekranizacji, a to dwie zupełnie różne rzeczy!
Grę aktorską również oceniasz na 1? Scenografię, zdjęcia, muzykę itd też?
W "Przeminęło z Wiatrem" też są znaczne różnice, ale to nie powód do dyskwalifikacji.
Co za różnica jak doszło do poznania Lisabeth i Mikaela? Przecież to nieistotne dla głównego wątku drobiazgi.
Gdyby powstało 10 ekranizacji, to zapewne żadna nie pokrywałaby się w stu procentach z książką, bo tego zwyczajnie nie da się zrobić.
Każdy ma prawo do własnego zdania. Tobie ta ekranizacja się podobała. Z tego co widzę wielu osobom przypadła do gustu. Mi nie i to napisałam tyle. Było to z dwa lata temu, więc nie zamierzam to tego wracać, bo filmu dobrze nie pamiętam. Nie podobał mi się, tyle w temacie
Skoro każdy ma prawo do własnego zdania, to czego się rzucasz, kiedy ludzie mają własne zdanie na Twój temat, że jesteś kretynką? Bądź konsekwentna. Ty dałaś jedynkę filmowi, a oni dali jedynkę Tobie.
Różnic między książką a filmem jest cała masa, mniejszych lub większych. Gdyby chcieć wszystkie wymienić, to wyszłaby z tego... kolejna książka ;) No cóż, takie jest prawo reżysera/scenarzysty, nie musi się trzymać kurczowo tego, co jest w książce, to nie ekranizacja lektury szkolnej.
Co do piersi Lisbeth - w książce parę razy było wspomniane, że w ogóle ich nie miała - była kompletną "deską", tak więc i ten fakt się nie zgadza.
Osobiście, już dawno przestałam oczekiwać, że film będzie idealną adaptacją książki. Myślę, że takie nastawienie mi pomogło ;) Gdy zdarzyło mi się obejrzeć jakąś ekranizację książki, która była w 100% skopiowana z książki, wierzcie mi wiało totalną nudą. Po pewnym czasie mózg się wyłącza i myśli o czym innym skoro i tak wie, co będzie dalej. A w jaki sposób to będzie pokazane później nie staje się istotne. Oczywiście, nie jest dobrze, gdy reżyser/scenarzysta całkiem pokpi sprawę i pójdzie swoją własną twórczością, gdyż wtedy wychodzi jakby zupełnie inna historia.
Jesteś w stanie podać jakiś tytuł filmu, który był tak wiernie odwzorowany? Ja się jeszcze na taki chyba nie natknąłem, a chętnie bym zobaczył :) Pozdrawiam.
Tak. Film "Perswazje" - serial z 1995 roku bodajże. Kropka w kropkę zgodne z książką.
Bo tak to działa. Po to zmienia sie pewne fakty, inaczej prowadzi historie itd. Poza tym po co wiernie adaptować jak jest książka? Film to szansa na ukazanie tej samej historii w inny sposób a i widzowie filmu moga potem bez przeszkód sięgnać po książkę zwykle jesli jej nei czytali jeszcze.