W ogóle nie poczułeś/aś książki, tego się nie czyta jak Bibli na mszy, to książka z 'jajem', nie dla sztywniaków. Dla mnie to najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek czytałem, czarny humor na najwyższym poziomie, nigdy się tak nie śmiałem na żadnej książce, a smutne momenty też były - na pewno nie płytko opisane.

Filmu nie widziałem.

Skoro jest to Twoja ulubiona książka, to polecałbym więcej czytać. Choćby i Biblię, bo tam przecież większość fragmentów może właśnie rozbawić :)

Nawzajem.

o cholera. Jak dla mnie świat wg Garpa to najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam.Za raz po niej Hotel New Hampshire i Regulamin tłoczni win Irvinga. polecam i nie zgadzam się z krytyką. Chociaż film -wg mnie nie oddaje klimatu książki. W nią po prostu trzeba się wczytać i poczuć klimat- nie każdy to potrafi. pzdr.

Też uważam że książka jest "zajefajna", niestety film troszkę okroili.
Wg mnie film i tak na niezłym poziomie 8/10

Jak ktoś nie lubi obyczajowych niech nie ogląda ;)

Film co najgorsze wybrakowany jest ze smaczków, jakie posiadała książka. Garp- według Irvinga- to postać tragikomiczna, trochę nieudolna. Taki zabawny pionek na szachownicy losu. Z kolei u Hila to Amerykanin pełną gębą. Tak samo Jenny Fields. Jej społeczna pozycja -jak sama przyznaje- wynika w głównej mierze z przypadku. Film stawia ją jako feministkę pracującą świadomie na swój los. Mimo tego braku, reżyser sprawnie łączy najistotniejsze wątki czyniąc film harmonijnym. Daje to mocne 6.