Przygotowaliśmy dziś dla Was zestawienie pięciu debiutów znanych reżyserów –
Sama Mendesa, braci
Coenów,
Orsona Wellesa,
Neilla Blomkampa i
Quentina Tarantino. Przypominamy, z jakim przytupet weszli do kina.
Wszystkie tytuły znajdziecie w sieci na legalnych platformach cyfrowych.
Więcej naszych propozycji na domowe seanse znajdziecie w zakładce
#ZOSTAŃWDOMU.
***
Pierwszy film
Sama Mendesa, o mężczyźnie z klasy średniej przeżywającym kryzys wieku średniego, na dzień dobry zdobył 8 nominacji do Oscara, z czego 5 zamienił na statuetki (film, reżyser, scenariusz, zdjęcia, aktor pierwszoplanowy). Film zadaje typowe dla
Mendesa pytania o źródło szczęścia. Ciekawe w
"American Beauty" jest też to, że oglądane co kilka lat, będzie Was prowadziło do nieco innych refleksji.
***
Zazdrosny właściciel baru na teksańskiej prowincji wynajmuje detektywa, by ten śledził jego żonę. Kiedy okazuje się, że jego podejrzenia co do zdrady kobiety były słuszne, zleca zabicie pary kochanków. Przebiegły i odpychający śledczy planuje w związku z tym plan doskonały. Ale jak to u
Coenów, począwszy od ich pierwszego filmu, los wymyśla dużo bardziej szalony scenariusz.
Film ten pokazał nie tylko talent
Coenów do opowiadania zagmatwanych historii, ale także objawił światu wspaniałą
Frances McDormand. W 2001 roku znalazł się na liście 100 najlepszych amerykańskich thrillerów wszech czasów.
***
W wieku 24 lat
Orson Welles nakręcił nie tylko swoje najlepsze dzieło, ale też film uznawany do tej pory za jedno z największych, jeśli nie największe arcydzieło kino. Historia życia i śmierci magnata prasowego, który zostawił po sobie trawiącą wielu dziennikarzy zagadkę, zachwyciła nowatorskim sposobem realizacji – prowadzeniem narracji, kadrowaniem, montażem. Nominowany do Oscarów w 9 kategoriach, zdobył ostatecznie jedną za najlepszy scenariusz, co z perspektywy czasu można odebrać jako zwiastun pecha prześladującego
Wellesa przez resztę jego kariery.
***
Już w momencie premiery debiutu
Neilla Blomkampa, czyli 10 lat temu, przepowiadało się, że "
Dystrykt 9" ma szansę trafić do klasyki SF. Jak pisze nasz recenzent:
"Dystrykt 9" to gorzki film, mówiący kilka przykrych prawd o nas samych. Jednak nie jest to posępny moralitet, filozoficzna dysputa prowadzona w hermetycznym języku niezrozumiałym dla profanów. Wręcz przeciwnie. Twórcom udało się stworzyć naprawdę widowiskowy, wciągający fabularnie film, który jakoby przy okazji wzbudza w widzach refleksję. Sprawdźcie to koniecznie.
***
Jesteśmy przekonani, że większość z Was zna debiut
Tarantino na pamięć. A jednak to kino, które się nie nudzi. Niemal każda padająca w nim kwestia to gorący cytat na podorędziu zapalonego kinomana. W dodatku dla aktorskich popisów
Harveya Keitela,
Tima Rotha,
Steve'a Buscemiego,
Michaela Madsena i samego
Tarantino wciąż warto do niego wracać. Gwarantujemy, że za każdym razem będziecie odkrywać w nim coś nowego.